Rozdział I
Gdy Harry, Hermiona i Ron znaleźli się z powrotem w Wielkiej Sali wszyscy powitali ich krzykami i oklaskami. Pomimo wyczerpującego dnia i śmierci wielu przyjaciół na twarzach gości widniały szerokie uśmiechy.
-Dobra dajmy chłopakowi odpocząć - powiedział pan Weasley - Na pewno jest bardzo zmęczony.
Wybraniec podziękował mu w duchu i razem z dwójką przyjaciół udali się do wieży Gryffindoru. Tam czekało na nich wspaniałe posłanie. Kiedy razem z Ronem szli do dorminatorium usłyszeli za sobą znajomy głos.
-Ej czekajcie !- zawołała Ginny łapiąc oddech.
- Co ty tu robisz ? - zapytał zaskoczony Harry - Nie świętujesz z resztą ?
-Nie mam ochoty, marze tylko o ciepłym łóżku. Czy Hermiona jest na górze ?
- Tak- odpowiedział
Zobaczyli tylko jak wspina się po schodach i otwiera drzwi do sypialni. Gdy weszli do pokoju od razu położyli się spać. Czarnowłosy chłopak nawet nie zdążył pomyśleć o dzisiejszym dniu, ponieważ od razu zasnął.
Następnego dnia obudził się leżąc pod ciepłą kołdrą. Otwierając powoli oczy zobaczył radosnego i promiennego Rona. Poczuł się szczęśliwy.
-Hej ! Nie zauważyłem, że już wstałeś. Idziesz ze mną na dół ?
-Tak, ale poczekaj chwilę -odparł Harry- I zawołaj dziewczyny.
- Się robi , bohaterze !
Chłopak zarumienił się. Nie spodziewał się takiej reakcji. On sam się tak nie czuł. Wiedział ile ludzi oddało za niego życie. To oni są prawdziwymi bohaterami.Kiedy był już gotowy, zszedł do pokoju wspólnego. Tam czekali na niego Ron i Hermiona.
-Gdzie jest Ginny ? - zapytał ze smutkiem Harry. Bardzo lubił na nią patrzeć. Miała takie piękne ciemnorude włosy i malinowe usta.- Nie chce z nami iść ?
-Nie oto chodzi - oznajmiła rozbawiona Hermiona. Dobrze wiedziała o ich miłości- Powiedziała, żebyśmy na nią nie czekali, ponieważ musi coś załatwić.
- To dobrze idziemy ?
- Tak , chodźmy.
Gdy znaleźli się w Wielkiej Sali zobaczyli kilka skrzatów oraz panią Weasley roznoszących potrawy dla wszystkich gości.
- Dzień dobry wszystkim- rzekł Wybraniec.
- O, witaj kochanieńki.- odpowiedziała i przytuliła go tak mocno, ze przez chwilę nie mógł oddychać.
- Mamo, bo go udusisz-powiedział ze śmiechem wchodzący do sali Fred.
-Przepraszam- odparła i puściła go.
- Dziękuję - wydyszał Harry z trudem łapiąc oddech.
-No dobrze siadajcie !- krzyknęła profesor McGonagall .
W tej samej chwili na salę weszła Ginny. Chłopak poczuł, że dłużej tego nie wytrzyma. Musi jej powiedzieć co do niej czuje.
-Zaczekaj !- zawołał.
Nogi odmawiały mu posłuszeństwa, Bardzo bał się jej reakcji. Gdy podszedł bliżej uśmiechnął się i rzekł.
- Muszę ci coś powiedzieć ... od dawna .. od dawna bardzo Cię kocham. - nagle urwał. Wszyscy czekali z zaciekawionymi , a jednocześnie szczęśliwymi minami.
- Gdy obok ciebie przechodzę- ciągnął dalej- to serce bije mi coraz mocniej. Przez ten rok umierałem z tęsknoty za Tobą. Jesteś piękną i mądrą kobietą oraz miłością mojego życia.Chciałbym żebyś to wiedziała.
- Och - westchnęła dziewczyna ze łzami w oczach- Ja też Cię kocham, Nie mogę przestać o Tobie myśleć. Przez ostatni rok martwiłam się o Ciebie. Bałam się ,że już nigdy Cię nie zobaczę.
Harry przybliżył się do niej jeszcze bardziej, a po chwili jej ciepłe usta dotykały jego warg. Całowali się tak, jakby już nigdy nie mieli się zobaczyć. Chłopak przyciągnął ją bardziej do siebie i włożył ręce w jej śliczne włosy. Dla niego istniała teraz tylko ona.
Na razie nic ciekawego się nie dzieje, ale to się niedługo zmieni. Dopiero zaczynam pisać, więc proszę o wyrozumiałość. Jeśli coś się nie podoba to piszcie, chętnie wysłucham i następnym razem się poprawię . Pozdrawiam !
Ślicznie. Ostatni akapit wzrusza. Czekam na więcej. ;*
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział.Zabieram się za czytanie następnych ;*
OdpowiedzUsuń